



Rozdział 2
Zara's POV
"Po moim trupie," wycedziłam. "Miałeś swoją szansę!"
"Zara!" Noah chwycił mnie za ramię, a wściekłość we mnie wybuchła, sprawiając, że Kaya wydała ostrzegawczy warkot. Mimo to Noah zignorował ostrzeżenie, mocno ściskając moje ramię, aby mnie zatrzymać.
"Myślę, że powinieneś puścić moje ramię, zanim moja wilczyca przearanżuje twoją ładną twarz," warknęłam. "Ona nie zawaha się zaatakować i zabić cię; jest bardzo ochronna wobec mnie."
Noah skrzywił się, ale nadal trzymał moje ramię.
"Uważasz, że mam ładną twarz?" Noah drażnił się, z uśmiechem na ustach. "Czuję się pochlebiony."
"Puść!" syknęłam. "Zanim-"
"Zara, daj spokój," Noah powiedział, pochylając głowę do mojego ucha. "Naprawdę myślisz, że twoja wilczyca skrzywdziłaby swojego przeznaczonego partnera?"
"Chcesz to sprawdzić?" ryknęłam, przesuwając się bliżej i przechylając głowę, aby spotkać jego spojrzenie.
Noah i ja zaczęliśmy się wpatrywać w siebie, a napięcie rosło.
Nie ustąpię. Lepiej, żeby się wycofał, zanim pozwolę Kai go dorwać.
"Luna Zara, Alfa Noah," zawołał gospodarz Alfa. "Czy jest jakiś problem?"
Chyba zauważył zamieszanie.
"Nie," odpowiedział Noah, z uśmiechem na kącikach ust i z rozbawieniem w oczach.
Powoli Noah puścił moje ramię, uniósł ręce w powietrze i cofnął się o krok.
"Jeśli mnie przeprosisz," syknęłam, kipiąc ze złości, gdy prostowałam swoją granatową suknię. "Mam lepsze rzeczy do zrobienia niż rozmowa z moim dwuminutowym byłym partnerem!"
Noah otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale pokazałam mu środkowy palec i pobiegłam korytarzem w kierunku, w którym widziałam, że poszedł Levi.
Bez względu na to, jak dobra byłaby jego wymówka, nie ma mowy, żebym dała temu sukinsynowi kolejną szansę.
Noah wydawał się niewzruszony. Słyszałam, jak jego buty skrzypią na wypolerowanej podłodze za mną. Wyraźnie był zdeterminowany, żeby ze mną porozmawiać.
"Coś jest nie tak z Alfą Noahem," zauważyła Kaya. "Wydaje się niezwykle chętny, aby przedstawić swoją rację."
"Zbyt chętny," zgodziłam się.
Czy Noah nie rozumie, że mnie odrzucił i że poszłam dalej? Więź jest zerwana. Nie istnieje. Nie mam do niego żadnych uczuć.
"Gdzie do diabła jest Levi?" warknęłam. "Miał być przy mnie i chronić mnie przed moim irytującym, zarozumiałym byłym partnerem."
Uniosłam nos w powietrze i powąchałam, szukając Leviego.
Zmrużyłam oczy, gdy jego zapach zaprowadził mnie w długi i ciemny korytarz.
Co do diabła się z nim stało?
Kilka minut później odkryłam drzwi, które prowadziły do ogrodu na zewnątrz.
Po kilku minutach w końcu zauważyłam Leviego, siedzącego samotnie na ławce u stóp bogini. Miał ręce zanurzone we włosach.
"Wygląda na smutnego," zapiszczała Kaya, a zimne uczucie ogarnęło mnie.
Pośpieszyłam, by być przy Levi'ego boku.
"Levi?" zawołałam. "Wszystko w porządku?"
Levi pokręcił głową, ale unikał spojrzenia na mnie.
"Co się, do cholery, stało?" zapytałam, zbliżając się.
"Powinienem był wiedzieć, że to zbyt piękne, żeby było prawdziwe," wyszeptał Levi do siebie.
"O czym mówisz?" zapytałam, zszokowana.
O, Bogini. Powiedz mi, proszę, że to nie jest to, co myślę.
"Że on mnie nie chciał," zaszlochał Levi.
Cholera!
"Znalazłeś swojego partnera?" zapytałam ostrożnie.
Czy to dlatego Levi wybiegł z sali, zostawiając mnie samą z Noahem?
"Tak," zapłakał Levi, jego dolna warga drżała.
"Co się stało?" zapytałam, siadając obok Levi'ego i kładąc rękę na jego plecach.
"Odrzucił mnie," powiedział Levi, pociągając nosem. "Nie poświęcił mi nawet pięciu minut."
Poczułam przypływ złości.
Kto mógłby zrobić coś takiego? Levi jest najmilszą i najbardziej współczującą osobą, jaką znam.
"Kto to jest?" zapytałam, zaciskając dłonie w pięści. Byłam już wściekła. Nie miałabym nic przeciwko wyciągnięciu pazurów i wyrwaniu dużego kawałka z wilka.
"Alfa Harrison," wymamrotał Levi, a świeże łzy spłynęły mu po policzkach.
Moje serce zamarło, a ja westchnęłam z ulgą. Odrzucenie było błogosławieństwem w przebraniu.
Alpha Harrison był draniem. Był bezdusznym, bezwzględnym Alfą, który bardziej dbał o swój portfel niż o swoją watahę. Wszyscy go nienawidzili. Nie mogłam znieść myśli, że mój najbliższy przyjaciel miałby być sparowany z tym okropnym Alfą.
Wzięłam Levi'ego w ramiona i delikatnie położyłam jego głowę na moich kolanach. Podczas gdy próbowałam go pocieszyć i uspokoić, on cicho szlochał z powodu złamanego serca.
Wiedziałam, że Levi jest w depresji, więc nieświadomie zaczęłam bawić się jego włosami, starym nawykiem.
Westchnęłam.
Wiedząc, jak bardzo Levi cierpi wewnętrznie, łamało mi serce, i miałam przeczucie, że po tym wszystkim będzie bardzo kruchy i ostrożny w kwestii miłości.
Odwróciłam głowę, gdy zauważyłam ruch, przewróciłam oczami i westchnęłam w duchu, gdy zobaczyłam Noaha stojącego kilka kroków dalej. Opierał się o ścianę domu watahy, uśmiechając się, obserwując nas w milczeniu.
Czy mógłby przestać nas śledzić?
"Co za tupet," warknęła Kaya. "Myśli, że po tym, jak nas odrzucił, teraz będzie nas śledził jak dzikie zwierzę."
"Zignoruj go," powiedziałam, skupiając się na Levi'm. Chociaż przestał płakać, nadal cicho jęczał.
"Powiem ci coś," powiedziałam. "Mam w domu coś, co może pomóc wyleczyć złamane serce."
Delikatnie otarłam łzy z twarzy Levi'ego, gdy się wyprostował. Jego skóra już stała się czerwona od łez.
"Naprawdę?" zapytał, szlochając.
"Tak," powiedziałam ciepło. "Chodź. Twoje imię jest napisane na dużym wiadrze lodów. I możesz dodać tyle dodatków, ile tylko chcesz."
"Nawet truskawki?" zapytał.
Levi uwielbiał truskawki, a ja również je lubiłam.
"Nawet te," powiedziałam. "W drodze powrotnej możemy się zatrzymać, żeby kupić ci soczyste, czerwone."
Wstałam i wyciągnęłam rękę, żeby wziąć Levi'ego. "Chodź. Idziemy! Nie traćmy ani minuty."
Powrót do domu był cichy.
Pragnienie swojego partnera wciąż tkwiło w oczach Levi'ego, gdy patrzył przez okno.
Rok temu, kiedy Noah mnie odrzucił, miałam dokładnie ten sam zrezygnowany wyraz twarzy.
Moje myśli wróciły do tamtego okropnego wieczoru.
Nie wzięłam samochodu do domu. Kaya przejęła kontrolę, zmieniła się i pobiegła w deszczu, jak najszybciej mogła, z dala od Noaha.
Biegłyśmy przez las godzinami, próbując znaleźć ulgę od ciągłego bólu w mojej piersi.
W końcu wróciłam do domu, drżąc, wyczerpana i zmarznięta. Ból zawsze będzie wyryty w moim sercu, blizna, która nigdy naprawdę nie zniknie. Nie było sposobu, by to przezwyciężyć.
Po powrocie do domu watahy szybko poszłam prosto do swojego pokoju. Nawet nie zawracałam sobie głowy informowaniem Levi'ego, że wróciłam.
Byłam złamana do granic możliwości - wewnątrz czułam się tak pusta i zimna. Fakt, że mój partner wybrał kogoś innego zamiast mnie, sprawił, że czułam się zawstydzona.
Pozwoliłam sobie na smutek tylko na jedną noc.
Zachowałam odrzucenie dla siebie i nigdy nie powiedziałam Levi'emu o Noah. Nie chciałam, żeby Levi mi współczuł.
Zauważyłam czarne SUV jadące za nami.
"To nigdy się nie kończy," warknęła Kaya. "Pozwól mi się z nim rozprawić!"
"Spokojnie," odpowiedziałam. "Myślę, że możemy zgubić go w lesie."
Kaya prychnęła na mnie, ale zdawała sobie sprawę z rzeczywistości. W porównaniu do zwykłych wilków, wilki srebrnogrzbiete były znacznie szybsze i silniejsze.
Kazałam naszemu kierowcy zjechać na pobocze, a on zatrzymał samochód.
"Co się dzieje?" zapytał Levi, zaskoczony.
"Nasze wilki mogłyby się trochę przebiec, żeby rozładować stres," powiedziałam, otwierając drzwi samochodu. "Poprawi im to nastrój."
"A co z naszymi ubraniami?" zapytał. "Twój tata—"
"Levi," przerwałam mu. "Jestem pewna, że nigdy więcej nie założysz tych ubrań. Nie po dzisiejszej nocy, a mój ojciec to zrozumie."
Z westchnieniem poddał się, odblokował samochód i wysiadł.
Szybko dałam kierowcy polecenia, zmieniłam się w mojego czarnego i srebrnogrzbietego wilka i pobiegłam w stronę lasu, mając nadzieję, że dzisiaj uda nam się uciec przed Noahem, z wilkiem Levi'ego tuż za mną.