Rozdział 8 - Pierwszy w świecie wilkołaków

Punkt widzenia Emily

Ogromny biały budynek przywitał mnie, gdy wjechałam na podjazd. Mieszkałam w tym budynku—domu stada—prawie rok i znałam to miejsce jak własną kieszeń.

Młody blond strażnik pośpieszył w moją stronę, gdy wysiadłam z ciężarówki. Wyglądał na około dziewiętnaście lat.

"Dzień dobry, Parker," ukłonił się. "Król Xavier czeka na ciebie."

Kiwnęłam głową i podałam mu kluczyki do ciężarówki.

"Parker?" Zapytał, patrząc na mnie zdezorientowany.

"Będę wracać w formie wilka," powiedziałam, uśmiechając się. "Willow chce rozprostować nogi."

Strażnik skinął głową i otworzył drzwi kierowcy. Wyglądał na bardzo zadowolonego, że będzie mógł prowadzić moją czarną ciężarówkę.

"Nie zarysuj jej," ostrzegłam, i pobiegłam po schodach.

Jak się spodziewałam, Xavier czekał na mnie w ogrodach, a na jego ustach pojawił się czuły uśmiech, gdy schodziłam po schodach, aby go spotkać.

"Witaj z powrotem, kochana!" Powiedział, szeroko rozkładając ramiona.

Nie wahałam się przed objęciem i rzuciłam się w jego ramiona, odwzajemniając uścisk.

Xavier jest wujkiem Mili i stał się dla mnie postacią ojcowską. Ma swoje własne szczenięta—wszystkie w moim wieku i wszyscy chłopcy—i wszyscy przyjęli mnie jako część rodziny.

Na początku nie było łatwo; nie ufałam żadnemu męskiemu wilkowi w pobliżu, ale Xavier miał delikatne serce i znalazł sposób, aby mnie otworzyć i zaufać mu.

"No i?" Zapytał ogromny wilk. Jego zielone oczy błyszczały z radości na mój widok. "Jak poszło?"

"Powiedziałabym, że bardzo dobrze," powiedziałam, wyciągając kopertę z kieszeni i wręczając mu ją.

Zostałam wysłana, aby odwiedzić cztery zakątki królestwa. Musiałam zdobyć wgląd w to, jak radzi sobie każde stado. Miałam przejrzeć ich finanse, przyjrzeć się ich treningom i harmonogramom treningów oraz sprawdzić liczbę członków żyjących w stadzie. Głównym powodem mojej podróży było ustalenie, które stado poniosło straty członków stada w wyniku ataków łotrów.

Ataki łotrów nasilały się, a członkowie stada znikali. Próbowaliśmy ustalić, kto jest za to odpowiedzialny i dlaczego potrzebują tych wilków.

Cóż, po odwiedzeniu czterdziestu pięciu stad zdecydowałam się wrócić do domu na krótki odpoczynek. Wciąż musiałam odwiedzić osiem kolejnych, w tym Stado Opalu.

Westchnęłam, przerażona myślą, że muszę tam pokazać swoją twarz, ale Mila już dała mi pomysł, jak to obejść—wyślę Jaxa na moje miejsce.

"Tyle już?" Xavier westchnął, przeczesując ręką swoje krótkie, szare włosy.

Xavier był zaskoczony, że odwiedziłam tyle stad w tak krótkim czasie. Odwrócił się, skierował się do stołu ogrodowego pod drzewami i usiadł.

Ogromny wilk wyglądał na trochę nieswojego, ale udało mu się wcisnąć swoje długie nogi, sprowadzając go do mojego poziomu.

Położył papiery na stole, skrzyżował ramiona i spojrzał na mnie.

"Co?" Zapytałam.

"Muszę cię zdjąć z twojego zadania," powiedział poważnie.

"Co? Dlaczego?" Zmarszczyłam brwi. Byłam zadowolona z przemieszczania się między stadami i spotykania wszystkich; byłam akceptowana i mile widziana.

Xavier gestem nakazał mi usiąść, i posłuchałam niewypowiedzianego rozkazu.

"Co się dzieje, Xavier?" Zapytałam.

Nie stosowaliśmy formalności na osobności, ale robiliśmy to, gdy byli obecni starsi i członkowie stada; wtedy nazywałam go jego tytułem.

Ja nie miałam tytułu, nawet gdy Xavier próbował mi go nadać. Odmówiłam.

Byłam szczęśliwa, że mogę być nazywana Parker, używając panieńskiego nazwiska mojej matki, aby ukryć swoją tożsamość.

Mila przyjęła tytuł Królewskiego Delty, przekazany jej przez ojca. Oficjalnie zrzekł się swojego prawa pierworodztwa na rzecz córki i wydawał się szczęśliwy, że jego córka może kontynuować jego linię krwi pod tym tytułem.

"Otrzymałem kluczowe informacje na temat ataków," powiedział. "Musisz podążyć za tropami."

"Gdzie?" Zapytałam.

"W mieście," powiedział. To było blisko Stada Opalu, a szanse na spotkanie z Alexandrem były ogromne.

"Kiedy mam wyjechać?" Zapytałam. Dopiero co wróciłam i chciałabym spędzić trochę czasu z moim synem, Lexem.

"Za trzy dni," powiedział, szukając mojego spojrzenia. "Lex przyszedł i osobiście poprosił mnie, żebym dał ci trochę wolnego. Chce spędzić czas z mamą. Tęskni za tobą."

Serce mi się rozgrzało. Nie widziałam Lexa od jakiegoś czasu, a ciągle o nim myślałam.

Dzwoniłam do niego każdej nocy, ale słyszałam w jego głosie, że to nie wystarczało—potrzebował, żebym była tam z nim.

"Jeden tydzień," powiedziałam, wyciągając rękę, żeby ją uścisnął.

Xavier uniósł brew, drażniąc się ze mną. Wiedział, że jeśli podejmę decyzję, trudno mi ją zmienić.

"Potrzebuję odpoczynku, Xavier," powiedziałam, nie pozostawiając miejsca na dyskusję. "Byłam w drodze przez prawie trzy miesiące. Muszę spędzić trochę czasu z Lexem."

Xavier tylko patrzył na mnie, nie mówiąc ani słowa, potem wstał i ujął moją rękę.

"Zgoda," powiedział, a ja od razu wiedziałam, że to było zbyt łatwe.

"Ale?" zapytałam. Musiały być jakieś zastrzeżenia do umowy.

"Potrzebuję pełnego raportu z twoich wizyt w stadach na moim biurku do końca tego tygodnia," powiedział.

"Z tym mogę żyć," powiedziałam, ściskając jego rękę.

Gdyby tylko Xavier wiedział, że już skompilowałam raport, wystarczyło go tylko wydrukować i mu przekazać.

"Bardzo dobrze," powiedział, a ja zrobiłam kilka kroków w tył, zmieniając się w moją wilczycę, Willow.

"Jest nadal spektakularna," powiedział Xavier, kiedy byłam w pełni przemieniona. Pogłaskał ucho Willow, a potem ruszył w kierunku wejścia do domu stada.

Willow przejęła kontrolę i pobiegła w kierunku domu, podczas gdy moje myśli wróciły do tej bolesnej nocy, kiedy zostałam obdarzona zarówno Lexem, jak i Willow.

Przygotowywaliśmy się do festiwalu krwawego księżyca, kiedy straciłam równowagę i przewróciłam się.

Na początku myślałam, że wszystko jest w porządku, dopóki nie próbowałam wstać. Najbardziej przeszywający ból przeszedł przez moje ciało, a ja krzyknęłam z agonii.

Mila była pierwsza przy mnie; jej oczy były ogromne ze szoku. Próbowała mi pomóc wstać, ale zamarła, podnosząc rękę na tyle wysoko, żebym mogła ją zobaczyć.

Krew.

Krwawiłam.

Moje szczenię było w niebezpieczeństwie.

Xavier i jego trzej synowie rzucili się do mnie, a kilka sekund później przybył lekarz. Podnieśli mnie i zanieśli do szpitala, uważając, żeby mnie nie upuścić.

Dreszcz przeszedł mi po kręgosłupie. Pamiętam, jak słyszałam swoje własne przerażające krzyki, które rozbrzmiewały i odbijały się echem w korytarzach.

Zmartwieni i ciekawi członkowie stada podążali za nami, próbując pomóc, gdzie tylko mogli.

"Tyle krwi," ktoś szepnął.

"Jeśli przeżyje..." powiedział ktoś inny.

"Biedne szczenię-"

Byłam na granicy świadomości. Kiedy w końcu się ocknęłam, poczułam silny zapach środka dezynfekującego, i wiedziałam, że jestem w szpitalu.

Zmarszczyłam nos, rozglądając się, szukając kogoś, kto mógłby mi powiedzieć, co się dzieje.

Dostałam nowe ubrania i zdawało się, że leżę na stole operacyjnym.

Próbowałam zawołać, ale zamiast tego z moich ust wydobył się krzyk agonii.

Moje oczy zaszły łzami, a ja zaniosłam się płaczem. Nigdy wcześniej nie byłam w takim bólu.

Usłyszałam, jak drzwi się otwierają, a sekundę później zimna, drżąca ręka ujęła moją.

"Em," powiedziała Mila, jej głos drżał. Brzmiała na zdenerwowaną i bliską łez. Musiała wiedzieć, co się dzieje. "Szczenię..."

Nagle zamilkła, walcząc, by znaleźć odpowiednie słowa, aby poinformować mnie, co się dzieje. "Lekarz..."

Dźwięk łamanych kości nagle wypełnił cichą salę, przerywając myśli Mili. Bolesny krzyk wydobył się z moich ust, a moje ciało zaczęło się nagrzewać.

Czy ktoś wylał na mnie gorący olej? Uczucie to paliło mnie po plecach, przez ramiona i nogi, zmuszając moją głowę do odchylenia się do tyłu.

Walczyłam z przeszywającym bólem, modląc się, aby to wkrótce się skończyło.

Mój wzrok padł na moje ręce.

"O, Bogini!" krzyknęłam z przerażeniem, widząc, że moje ręce przemieniły się w pazury.

To, co się wydarzyło później, było postrzegane jako pierwsze w świecie wilkołaków.


Previous Chapter
Next Chapter