Rozdział 4
Rachel
Dotarłam do klubu NAVA tuż przed 21:00 i zobaczyłam Carla stojącego w kolejce z pięciorgiem innych osób.
– Cześć, Carl! – rzuciłam, podchodząc bliżej.
– Cześć, Rachel, wyglądasz jak milion dolarów! – odpowiedział z szerokim uśmiechem.
– Dzięki, Carl – mruknęłam, trochę zawstydzona.
– Rachel, poznaj Gideona, Christiana, Burna – mojego chłopaka, oraz Olivię i jej faceta, Dare’a. Wszyscy, to jest Rachel.
– Cześć wszystkim – powiedziałam nieśmiało, próbując ogarnąć te wszystkie nowe twarze.
Boże drogi, wszyscy są tacy atrakcyjni, że aż się wyróżniam jak kwiatek na rabatce, ale co tam, Rachel, udawaj, że pasujesz, aż naprawdę się wpasujesz! Staliśmy w długiej kolejce, żeby wejść do klubu. Kiedy w końcu się dostaliśmy, w środku było gorąco jak w piekle.
Ekipa, jak ich sobie nazwałam, od razu ruszyła do baru.
– No to co pijemy, ludzie? – zapytał Carl, przekrzykując muzykę.
– Kielichy, kielichy! – wrzasnął Christian, a może to był Gideon, nie jestem pewna, ale jeszcze dziś to ogarnę.
Ja z alkoholem to raczej cienko stoję, więc muszę się pilnować. Pierwszy kieliszek tequili pojawił się na stole, wszyscy wznieśli toast i wypili jednym haustem.
Matko jedyna, paliło jak diabli w przełyku, tequila to zdecydowanie nie moja bajka. Potem przyszedł drugi kieliszek.
O rany, jak ja się z tego wywinę? – pomyślałam z lekką paniką.
– Dobra, ja biorę koktajl – oznajmiłam, próbując się wymigać.
– Nie ma mowy! – zaprotestował Burn. – Najpierw idziemy tańczyć!
Chwycił mnie za rękę i pociągnął na parkiet, reszta ekipy ruszyła za nami.
Parkiet był zapchany, ludzie dosłownie tańczyli na sobie, ale znaleźliśmy kawałek miejsca i zaczęliśmy się bawić razem.
Po drugiej piosence poczułam, że ktoś przytula się do mnie od tyłu. Jakiś facet zaczął ocierać się o mnie swoim przodem. Próbowałam się odwrócić, żeby zobaczyć, kto to, ale trzymał mnie tak mocno, że nie mogłam się ruszyć.
Ocierał się o mnie w sposób, który sprawiał, że czułam się jak w pułapce, a ja byłam coraz bardziej nieswoja. Nie docierało do niego, że nie chcę z nim tańczyć. Próbowałam go odepchnąć łokciem, nadepnęłam mu na stopę, ale nic to nie dało. Śmierdział alkoholem i papierosami – dwoma zapachami, których nienawidzę jak zarazy.
Rozglądałam się za kimś z ekipy, kto mógłby mi pomóc, ale wszyscy byli zajęci swoimi tańcami i flirtami.
No super, nie ma kto mi pomóc pozbyć się tego typa – pomyślałam, czując, jak serce zaczyna mi bić szybciej z niepokoju.
Zaczynałam wpadać w panikę, gdy nagle poczułam, że jego ciało oddala się od mojego. Odwróciłam się i zobaczyłam Massimo, który chwycił faceta za kołnierz i coś do niego mówił. Potem przekazał go swojemu kierowcy, a ten wyprowadził typa na front klubu.
Kiedy przyjrzałam się facetowi, zdałam sobie sprawę, że go rozpoznaję. To ten dziwny gość z pociągu.
To mną wstrząsnęło jeszcze bardziej. Muszę powiedzieć o tym Massimo albo Hermanowi.
Massimo
Siedziałem w jednej z loży VIP, popijając szkocką z lodem, kiedy zauważyłem ją na parkiecie. Bawiła się świetnie z przyjaciółmi, a w tej srebrnej sukience wyglądała jak bogini, aż serce mi zadrgało. Na razie będę obserwował z daleka. Ricci nie dowiedzą się, że tu jestem, jeśli zachowam niski profil. Tak sobie pomyślałem, ale w trakcie drugiej piosenki zobaczyłem, jak jakiś facet zbliża się do Rachel. Chwycił ją i przycisnął do siebie. Co on sobie wyobraża? Pożałuje, że ośmielił się dotknąć mojej Belli.
– Luca, idź ze mną – rzuciłem ostro.
– Szefie, nie możemy robić sceny – ostrzegł mnie Luca.
– Wiem, Luca, ale nie pozwolę, żeby ten typ macał moją dziewczynę – warknąłem, czując, jak krew mi się gotuje.
Ruszyłem na parkiet jak burza i chwyciłem faceta za ramię.
– Stary, tańczę tu! – wrzasnął na mnie przez muzykę.
– Myślę, że już wystarczy tego tańca. Jesteś tak ślepy, że nie widzisz, że dziewczyna nie chce z tobą tańczyć? Wynoś się stąd – powiedziałem, ledwo panując nad sobą.
– Nie, wracam do niej tańczyć – upierał się.
– O nie, na pewno tego nie zrobisz. Łokciem cię odpychała, nadepnęła ci na stopę, a ty dalej nie łapiesz? Luca, wyprowadź go.
– Tak jest, szefie – odpowiedział Luca, zabierając typa w stronę wyjścia, a ja podszedłem do mojej dziewczyny.
„Rachel, wyglądasz przepięknie” – wyszeptałem jej do ucha. Była tak zaskoczona, że aż mi się spodobał ten wyraz na jej twarzy. „Co ty tu robisz? Sprawdzam, czy wszystko u ciebie w porządku, i wygląda na to, że trafiłem w samą porę. Zatańcz ze mną, Bella” – powiedziałem, przyciągając ją do siebie, tak że jej plecy dotykały mojego torsu. Zaczęliśmy się poruszać, a napięcie między nami było jak prąd elektryczny. Po jednym utworze powiedziałem: „Bella, chodźmy usiąść. Daj mi tylko chwilkę, powiem znajomym” – odpowiedziała. Znajomi, jasne jak na dłoni, gdzie oni byli, kiedy ich potrzebowała? Ale zachowam to dla siebie. Gdy wróciła od swoich „znajomych”, zaprowadziłem ją do loży VIP.
„Chcesz się czegoś napić?” – zapytałem.
„Co ty tu robisz, Massimo? I dlaczego nazywasz mnie Bella?”
„Nazywam cię Bella, bo jesteś piękna, zarówno z wyglądu, jak i w środku.”
„Dobra, ale co tu robisz?”
„Zadałem ci pytanie, Bella. Więc, chcesz coś do picia?”
„Tak, poproszę wodę.”
„Dwie szklanki wody, proszę” – zwróciłem się do barmana.
„A teraz odpowiedz mi, co tu robisz?”
„Mówiłem ci, przyszedłem sprawdzić, czy wszystko u ciebie w porządku. Wiem, że ten klub nie należy do najbezpieczniejszych miejsc, i patrząc na sytuację, nie pomyliłem się, przychodząc tu.”
„Dzięki, Massimo, ale jest coś, co muszę ci powiedzieć o tamtym facecie” – zaczęła.
„Usiądźmy teraz, a ty mi wszystko opowiesz.” Wtem wrócił Luca. „Panie, musimy natychmiast wyjechać.”
„Bella, proszę, wróć ze mną do mnie. Zabiorę cię do mojego klubu innym razem, jeśli zechcesz, ale błagam, wyjdź ze mną teraz” – niemalże ją błagałem.
Widziałem na jej twarzy, że chce zadać pytania, ale i tak się zgodziła. „Wyjaśnię wszystko później, obiecuję” – zapewniłem ją.
Ruszyliśmy w stronę wyjścia z klubu, gdy nagle przed nami stanął Anton, ochroniarz rodziny Ricci. „Panie Marchetti, proszę pójść ze mną” – powiedział. „Anton, nie chcę żadnych kłopotów, właśnie wychodzimy.” „Rozumiem, proszę pana, ale wykonuję tylko rozkazy” – odpowiedział. „Luca, zabierz Rachel do samochodu, już” – poleciłem. „Przepraszam, panie, ale pan Ricci chce widzieć was wszystkich” – dodał Anton. „Skoro tak, Anton, prowadź” – powiedziałem.
Idąc, jak przypuszczałem, do biura, powiedziałem Rachel, żeby trzymała się za mną i blisko Luci, przez cały czas. Wyglądała na przestraszoną, ale mimo to przytaknęła. „Będziesz bezpieczna, obiecuję” – zapewniłem ją. Dotarliśmy do drzwi, które Anton otworzył. W środku był sam szef rodziny Ricci z dwoma ochroniarzami.
Jego biuro wyglądało jak typowe biuro bossa mafii – kanapy w stylu Chesterfield, wielkie, ciemnobrązowe biurko i zapach cygar unoszący się w powietrzu. Co za stereotyp.
„Dobry wieczór, Ricci. Czym mogę służyć?” – zapytałem.
„Marchetti, jesteś w moim klubie. To ja powinienem pytać, czym mogę ci służyć?”
„Nie chcę żadnych problemów, Ricci. Przyjechałem tylko po znajomą.”
„Skoro nie chciałeś problemów, dlaczego wyrzuciłeś jednego z moich klientów?” – zapytał Ricci.
„Gdybyś miał lepszą ochronę, nie musiałbym tu być ani tego robić.”
„Ta dziewczyna musi być dla ciebie ważna, skoro jesteś w moim klubie?”
„Jak już mówiłem, to tylko znajoma, nowa w mieście. Po prostu o nią dbam.”
„Mogę ją poznać?” – zapytał. „Nie ma potrzeby, już wychodzimy.”
„Marchetti, to moje terytorium. Trzymaj się z dala.”
„Nie ma problemu, Ricci, już idę.” Odwróciłem się, chwyciłem Rachel za ramię, a Luca szedł za nami.
„Po prostu idź, Rachel, aż dotrzemy na zewnątrz, nie zatrzymuj się.” Gdy dotarliśmy do drzwi i wyszliśmy na zewnątrz, odetchnąłem z ulgą. To mogło się potoczyć na milion różnych sposobów.
„Luca, gdzie jest samochód?” „Pójdę po niego, proszę pana” – powiedział Luca. „Nie, idziemy z tobą.” Zaczęliśmy biec, a raczej szybko iść do samochodu. Gdy tylko usiedliśmy w aucie, spojrzałem na moją Bellę. Na jej twarzy malowały się różne emocje, ale najsilniejszy był strach, który aż ściskał serce.
„Bella, jesteś bezpieczna, jesteśmy bezpieczni. Nie musisz się już bać, ochronię cię” – zapewniłem ją, próbując uspokoić ten burzliwy ocean uczuć, który widziałem w jej oczach.
„Przed czym mnie ochronisz, Massimo?” – zapytała, a jej głos drżał jak liść na wietrze.
„Możemy pojechać do mnie? Wszystko ci wyjaśnię, Bella” – powiedział Massimo, a w jego głosie słychać było nutę desperacji, jakby naprawdę zależało mu na moim towarzystwie.
„Może powinnam wrócić do domu?” – odpowiedziałam niepewnie, czując, jak serce bije mi szybciej.
„Mogłabyś, ale naprawdę poczuję się lepiej, jeśli dziś wieczorem będziesz ze mną” – jego ton był miękki, ale stanowczy, jakby nie chciał mnie puścić.
„Massimo, przecież ledwo się znamy” – rzuciłam, próbując zachować zdrowy rozsądek, choć coś w jego oczach sprawiało, że trudno mi było odmówić.
„Bella, dziś wieczorem wszedłem do jaskini lwa dla ciebie. Nie zrobiłbym ci krzywdy, przysięgam. Chcę tylko, żebyś była blisko mnie tej nocy” – jego słowa brzmiały szczerze, a spojrzenie przeszywało mnie na wskroś.
„No dobra, Massimo, pojadę z tobą. Nie wiem dlaczego, ale ci ufam” – westchnęłam, czując, że podejmuję decyzję wbrew logice.
„Dziękuję, Bella” – odpowiedział z lekkim uśmiechem, który sprawił, że moje serce zadrgało.
„Luca, zabierz nas do domu, proszę” – rzucił do swojego kierowcy, a ja poczułam, że wchodzę w coś, czego nie do końca rozumiem.
Rachel
Co za dziwna noc! Najpierw ten facet z pociągu złapał mnie i zmusił do tańca, a potem pojawił się Massimo i z siłą wyciągnął tego creepy typa, po czym, jak słyszałam, wyrzucił go z klubu na zbity pysk. Potem tańczyliśmy razem, a on nazwał mnie Bella. Ten taniec i to przezwisko były piekielnie gorące, nie da się ukryć. Napięcie między nami było jak prąd elektryczny, który przechodził przez moje ciało przy każdym jego dotyku. Później zabrał mnie do strefy VIP. Nie miałam pojęcia, że ten klub ma takie miejsca!
Strefa VIP była elegancka jak cholera – bar, wygodna kanapa z widokiem na parkiet. Widziałam stamtąd moją ekipę. Już miałam opowiedzieć Massimo o tym dziwnym typie, który ze mną tańczył, gdy wpadł Luca, jego kierowca, i powiedział, że musimy natychmiast spadać. W co ja się wpakowałam, do diaska?
Ale najstraszniejsze było wejście do biura pana Ricciego. Od razu było видно, że między nim a Massimo nie ma ani krzty sympatii – jak między psem a kotem. Padały tam słowa, których nie rozumiałam. Dlaczego Massimo nie chciał mnie przedstawić panu Ricciemu? Coś tu śmierdziało na kilometr.
A teraz siedzę w Escalade Massimo, w drodze do jego mieszkania. Ten wieczór to istna kolejka górska, pełna wzlotów i upadków. Ale z jakiegoś powodu ufam Massimo. Pojadę z nim i dam mu czas na wyjaśnienia, tak jak obiecał. Tak jak przysiągł.
Wjechaliśmy do podziemnego parkingu pod budynkiem apartamentowca. Kiedy Luca w końcu przerwał ciszę, która trwała ostatnie pół godziny, czułam, że każdy z nas był pogrążony w swoich myślach, roztrząsając wydarzenia tej nocy.
„Jesteśmy bezpieczni, proszę pana” – powiedział Luca spokojnym tonem.
„Czy ktoś nas śledził?” – zapytał Massimo, a w jego głosie słychać było napięcie.
„Nie, proszę pana” – odpowiedział krótko Luca.
„Dlaczego ktoś miałby nas śledzić?” – zapytałam Massimo, czując, jak niepokój ściska mi żołądek.
„Bella, mówiłem ci, że ci ludzie to moi wrogowie” – odparł, a jego spojrzenie było poważne, niemal mroczne.
Podziękowałam Luce, choć nawet nie wiedziałam, że byliśmy w niebezpieczeństwie.
„Cała przyjemność po mojej stronie, pani” – odpowiedział uprzejmie.
„Proszę, mów mi Rachel, Luca” – powiedziałam, próbując przełamać formalność.
Wsiedliśmy do windy, a Massimo wpisał kod na panelu sterującym. Potem odwrócił się do mnie i powiedział:
„Naprawdę chcę cię pocałować, Bella, ale wydaje mi się, że najpierw powinienem ci wszystko wyjaśnić”. Moje kolana zmiękły, musiałam chwycić się poręczy w windzie, żeby nie upaść.
„Kiedy cię pocałuję, Bella, nic nie będzie w stanie utrzymać cię na nogach” – powiedział z taką pewnością, że moje serce zabiło jak oszalałe. W tym momencie drzwi windy się otworzyły, a my weszliśmy do przestronnego foyer jego apartamentu na najwyższym piętrze.
W środku foyer stał duży, okrągły szklany stół z bukietem świeżych kwiatów. Dalej wszystko było otwarte – ogromny salon z kominkiem i łukowatymi oknami, przez które rozciągał się widok na panoramę miasta, jakby żywcem wyjętą z pocztówki. Kremowe sofy wyglądały tak miękko, że można by w nich utonąć. Jadalnia miała wielki szklany stół otoczony ośmioma kremowymi krzesłami, a kuchnia… Matko Boska, to było marzenie każdego kucharza! Czy Massimo naprawdę gotuje? – pomyślałam. W rogu stał ekspres do kawy z filiżankami do espresso obok. Wszystko było utrzymane w kremowo-białej tonacji, co kompletnie nie pasowało do obrazu Massimo – takiego potężnego, męskiego faceta. Sztuka na ścianach była imponująca, wielkie obrazy idealnie komponowały się z przestrzenią.
Massimo pozwolił mi wszystko obejrzeć, a ja podeszłam do łukowatych okien. Widok był oszałamiający, mogłabym stać tu całą noc. To zdecydowanie najlepsza część mieszkania – pomyślałam, wpatrując się w panoramę, gdy nagle poczułam jego obecność za sobą. Moje serce zadrgało, a oddech stał się płytszy, jakby cały świat wokół nas na chwilę zniknął.
„Co o tym myślisz, Bella?” – wyszeptał mi Massimo do ucha. Po całym ciele przeszły mi ciarki, gdy jego ciepły oddech musnął moją skórę.
„Masz piękne miejsce, Massimo, ale ten widok musi być najlepszy.” „Szczerze mówiąc, kupiłem to miejsce właśnie dla tego widoku” – przyznał Massimo. „Nie dziwię ci się” – odpowiedziałam z uśmiechem.
„A teraz, chcesz coś zjeść, napić się, czy może wziąć prysznic, zanim porozmawiamy?”
Skąd on wiedział, że marzę o prysznicu, żeby zmyć z siebie zapach tego klubu i tamtego typa? „Chętnie wezmę prysznic, ale nie mam zmiany ubrań” – powiedziałam, lekko zawstydzona.
„Żaden problem, możesz założyć moje dresy i koszulkę. Poczekaj tu, przyniosę ci je i zaprowadzę do łazienki dla gości. Możesz tam też przenocować, bo już późno, jeśli chcesz, oczywiście. Luca zawsze może odwieźć cię do domu” – zaproponował z troską w głosie.
„Dziękuję, Massimo” – odpowiedziałam, czując wdzięczność.
Kilka minut później wrócił z parą dresów i koszulką, a potem zaprowadził mnie do pokoju gościnnego.
„Idę się ogarnąć, zmyć z siebie zapach tego miejsca. Znajdź mnie w salonie, jak skończysz” – powiedział, po czym zostawił mnie samą.
Sypialnia była ogromna, z wielkim łóżkiem na środku, przykrytym białą, nieskazitelną pościelą. Wyglądało tak wygodnie, że aż kusiło. Chyba powinnam tu zostać na noc, problem w tym, że potem mogę nie chcieć wracać do domu.
Weszłam do łazienki i po raz setny tej nocy byłam w szoku. Łazienka była większa niż mój pokój u Hermana i Sally, z ogromną owalną wanną, wokół której stały świece i sole kąpielowe. Wzięłam do ręki sól i powąchałam – pachniała lawendą. A potem zobaczyłam widok za oknem. Matko Boska, ile razy jeszcze powiem to tej nocy? Całe mieszkanie miało okna w kształcie łuków, a każde z nich zdawało się oferować jeszcze piękniejszy widok niż poprzednie. Zapierało dech w piersiach. Najlepsze było to, że można było patrzeć na światła miasta, będąc pod prysznicem czy w wannie.
Zdecydowałam, że jeśli teraz nie wejdę pod prysznic, to będę gapić się na miasto całą noc. Zdjęłam ubrania, odkręciłam wodę, a w kabinie znalazłam lawendowy żel pod prysznic, szampon i odżywkę. Czy każda łazienka jest tak zaopatrzona? – pomyślałam. Nalałam trochę żelu na dłonie i rozprowadziłam po ciele, zmywając wszystkie złe wspomnienia tej nocy. Potem umyłam włosy szamponem. Wszystko pachniało tak cudownie, że aż się uśmiechnęłam.
Wyszłam spod prysznica i wytarłam się ręcznikiem. Nie znalazłam suszarki, więc tylko osuszyłam włosy ręcznikiem i związałam je w niedbały kok. Założyłam dresy i koszulkę Massimo – były na mnie za duże, ale jakoś sobie poradziłam. Ubierając się, pomyślałam z nadzieją: może Massimo mnie dziś pocałuje? To by choć trochę uratowało ten wieczór, który zaczął się jak katastrofa.
Massimo
Stałem pod prysznicem, z żelem pod prysznic Georgio Armani rozprowadzonym po całym ciele, zmywając z siebie zapach tamtego miejsca.
Cieszę się, że tam poszedłem, ale to było też głupie z mojej strony. Bo kto pomógłby mojej Belli, gdybym się nie pojawił? Gdy myślę o ręce tamtego faceta na niej albo o tym, że była w biurze Ricciego, krew mnie zalewa.
Myślenie o mojej Belli ma na mnie jeden wielki efekt, który właśnie widzę – mój wściekły, twardy jak skała członek. A wyobrażanie sobie jej nagiej pod prysznicem w sąsiedniej łazience wcale nie pomaga.
Mógłbym odkręcić zimną wodę, żeby się tego pozbyć, ale wiem, że to nic nie da. Wziąłem więc sprawę w swoje ręce, zaczynając się masturbować z obrazem Belli w głowie – jak mnie słuchała, gdy to było ważne, jak mi się podporządkowała, jak wyglądała dziś w tej sukience. Chciałem ją z niej zerwać, gdy tylko ją zobaczyłem. Nie minęło dużo czasu, zanim doszedłem, brudząc sobie dłoń.
Mam nadzieję, że to choć trochę mnie uspokoi, bo ona jeszcze nie jest na mnie gotowa. Muszę działać powoli, jeśli tylko dam radę.

















































































































































































































































































































































