Rozdział 2
Vanessa POV
Obudziłam się z ręką w gipsie. Wiedziałam, że jestem w szpitalu. W mojej ręce były kroplówki. Ostatnie, co pamiętam, to ktoś krzyczący, partner. Potem ktoś powiedział, że nie ma szans, żebym znowu została zraniona. Na końcu łóżka leżał mężczyzna. Miał mięśnie, które zdawały się nie mieć końca. Był półnagi. Widziałam jego sutki. Były ciemnobrązowe, a przez jego klatkę piersiową przebiegał tatuaż w kształcie wilka. Na prawym ramieniu miał pełny rękaw tatuaży. Na policzku miał bliznę.
Miał ciemnobrązowe włosy. Sięgały mniej więcej do ramion, sądząc po tym, jak leżał na łóżku. Jego ręka spoczywała na mojej stopie. Miejsce, gdzie mnie dotykał, wywoływało iskrzenia w całym moim ciele. Wiedziałam, że to mój partner. Ale dlaczego tu był? Pewnie przyszedł mnie odrzucić. Żaden mężczyzna nie chce partnerki, która nie może mówić ani się przemieniać. Miałam wilka, ale nie mogłam się przemieniać. Obserwowałam go, zastanawiając się, co tu jeszcze robi.
Musiałam iść do łazienki. Próbowałam się ruszyć, nie budząc go. Ale to się nie udało. Skoczył na równe nogi.
"Jesteś OK?"
Pokiwałam głową na tak.
"To dobrze."
"Czego potrzebujesz?"
Skrzyżowałam nogi. Uśmiechnął się i wyszedł z pokoju. Kilka minut później weszła pielęgniarka, a z nią on.
"Alfa Alfred, czy mógłby pan opuścić pokój?"
"Nie zostawię mojej partnerki samej."
Czekaj, Alfa Alfred, Alfa Klanu Cienia. Zemdlałam. Gdy odzyskałam przytomność, trzymał mnie w ramionach. Próbowałam się wyślizgnąć, ale nie pozwalał mi. Zaczęłam hiperwentylować.
"Spokojnie, kochanie."
"Nie skrzywdzę cię."
Zaczął głaskać moje włosy, co było bardzo kojące. Plotki o nim mówiły, że jest okrutny i bierze, co chce, ale w rzeczywistości był bardzo delikatny. Wtedy do pokoju wpadł mój ojciec.
"Szukam cię wszędzie."
Zaczęłam krzyczeć i wspinać się po Alfredzie, żeby się za nim schować.
"Spokojnie, kochanie, wszystko jest dobrze."
"Nie pozwolę mu cię skrzywdzić."
Odwrócił się do mojego ojca.
"Musisz wyjść."
"Ale to moja córka."
"Nie obchodzi mnie to. To moja partnerka i musisz wyjść."
Stałam za nim, płacząc i trzymając się go jakby od tego zależało moje życie. Miał jedną rękę owiniętą wokół mnie, przyciskając mnie do swojego pleców. Bolało mnie miejsce, gdzie jego ręka naciskała na moje plecy, ale w tamtym momencie nie obchodziło mnie to. Chciałam się w niego wczołgać. Wiedziałam, że to niemożliwe. Ale, dziwnie, czułam się bezpieczna. Tam, gdzie mnie dotykał, iskrzenia rozchodziły się po całym moim ciele, i wiedziałam, że jestem bezpieczna. To było wszystko, na czym mi zależało.
"Vanessa, jeśli nie pójdziesz ze mną teraz, będziesz miała poważne kłopoty."
"Nie pójdzie z tobą nigdzie."
"Jak śmiesz grozić mojej Lunie."
Wstał z łóżka. Delikatnie popchnął mnie z powrotem na łóżko, a pielęgniarka podbiegła.
"Zaraz wrócę, kochanie."
Pielęgniarka trzymała mnie. Alfred i mój ojciec wyszli z pokoju. Zaczęłam płakać.
"Vanessa, jesteś bezpieczna."
"Alfa Alfred nie pozwoli, żeby coś ci się stało."
Trzymała mnie, podczas gdy płakałam. Musiałam zasnąć od płaczu. Kiedy znowu się obudziłam, Alfred trzymał moją rękę.
"Kochanie, wiem, że jesteś niema."
"To w porządku."
Zaczęłam znowu płakać.
"Nie, nie kochanie, nie rób tego."
Nie mogłam tego powstrzymać. Monitor serca szalał, bo moje serce biło szybciej niż pielęgniarka wbiegła do pokoju.
-
Co zrobiłaś?
-
Nic.
-
Powiedziałam jej, że wiem, że jest niema, i to jest w porządku.
Uśmiechnęła się, a potem podeszła do mnie. Stała tam, mówiąc mi, żebym wzięła kilka głębokich oddechów i spróbowała się uspokoić, co zaczęłam robić. Zaczęłam się uspokajać. Potem podała mi tablicę suchościeralną.
Napisałam
- Gdzie jestem.
Wiedziałam, że jestem w szpitalu, ale gdzie, na terytorium mojego klanu czy jego?
-
Nadal jesteś na terytorium swojego klanu.
-
Wyjedziemy jutro rano.
To była ulga. Z chęcią opuszczę to miejsce i będę z dala od moich rodziców. Czasami myślę, że nie są moimi rodzicami. Zachowują się, jakby nie byli. Ale wyglądam jak moje siostry. Muszą być moimi rodzicami. Dlaczego bogini księżyca zdecydowała się oddać mnie im? I co zrobili czarownicy, która rzuciła na mnie i moje siostry klątwę? Przynajmniej moje siostry mogły mówić. Ja nie mogę mówić, co mnie denerwuje. Zaczęłam czuć zawroty głowy. Położyłam się z powrotem na łóżku. Alfred podbiegł do mnie.
-
Co się dzieje?
-
Myślę, że ma zawroty głowy.
Odpowiedziała za mnie pielęgniarka. Byłam jej za to wdzięczna. Słońce zaczynało wschodzić. Nie mogłam uwierzyć, że to już następny dzień. To oznaczało, że przegapiłam swoją szansę na przemianę. Zaczęłam płakać.
- Kochanie, co się teraz dzieje?
Napisałam dużymi literami.
-
NIE PRZEMIENIŁAM SIĘ.
-
Och, kochanie, to w porządku.
-
Masz na to czas.
Przegapiłam czas na swoją pierwszą przemianę. Im dłużej się nie przemieniam, tym większa szansa, że nigdy się nie przemienię. Wspiął się na łóżko, a ja wtuliłam się w jego ramiona jak dziecko. Zwinęłam się w kulkę i płakałam. Siedział tam ze mną na kolanach, płacząc przez długi czas. Gładził mnie po włosach. Cały czas mówił mi, że wszystko będzie dobrze. W końcu przestałam płakać. Wszystko, co o nim mówili, musiało być nieprawdziwe. Był delikatny i wydawał się miły. Ale nie znałam go dobrze. Dopiero go poznałam. Nagle uświadomiłam sobie, że siedzę na kolanach mężczyzny, którego nigdy wcześniej nie spotkałam.
Tak, jest moim partnerem, ale nie znam go. Czułam się bezpieczna z obcym. Ale bałam się mojej rodziny. Nie będę ich żałować, kiedy ich opuszczę. Mówi się, że kiedy jesteś bliźniakiem lub członkiem grupy dzieci, masz z nimi więź, ale nigdy nie czułam więzi z nikim w mojej rodzinie. Byłam najsłabsza. Uważana za słabeusza i skazaną na śmierć. Ale mój ojciec, będąc alfą, chciał dać przykład. Mimo że był alfą, nie chciał, by porzucano młodych.
Nigdy nie aprobował tej praktyki, za co jestem wdzięczna. Przynajmniej to było dobre. Był przyzwoity w tym aspekcie. Po dłuższym leżeniu na jego kolanach, odchrząknął.
-
Kochanie, musisz się ruszyć.
-
Twój łokieć wbija się w moje krocze.
Natychmiast podskoczyłam i zrobiłam sobie krzywdę.
- W porządku, kochanie, nie musiałaś się tak szybko ruszać.
Zarumieniłam się z powodu miejsca, w które wbijał się mój łokieć. Nadal byłam dziewicą, ale wiedziałam o tym temacie z przymusu robienia rzeczy, których nie chciałam. Byłam pogrążona w myślach, kiedy Thomas wszedł do mojego pokoju. Natychmiast zeskoczyłam z łóżka, wyrywając kroplówki z ramienia i pobiegłam do łazienki. Próbowałam się przed nim ukryć. Słyszałam zamieszanie w moim pokoju.


































































































































